Wczorajszą, słoneczną niedzielę spędziliśmy w Camarillo Premium Outlets, którą uważamy za udaną. Każdy chyba przyzna rację, że były to jedne z największych zakupów od początku naszego pobytu w Los Angeles. Spędziliśmy tam jakieś 5 godzin, więc gdy wracaliśmy wszyscy byli wykończeni i jedyne o czym marzyli to pójść spać.
Dziś za to, długo wyczekiwana, plaża niedaleko naszego campusu. Było bardzo przyjemnie, pogoda w końcu dopisała i nie trzeba było siedzieć ubranym. Dla większości jest to już ostatni tydzień i ostatnia okazja aby złapać parę promyków słońca oraz popływać w, nieco zimnym, ocenie. Fale były ogromne jednak chęć kąpieli na plaży w Los Angeles była większa. Zacisnęliśmy zęby na początku, a potem było coraz przyjemniej. :P
Zaraz po powrocie z plaży i obiedzie udaliśmy się na lekcje, z których wyszłyśmy wcześniej. Mając dużo wolnego czasu stwierdziłyśmy, że dwie godziny na Zumo (chyba) Beach, to za mało i postanowiłyśmy się poopalać na campusie, leżąc na strasznie niewygodnej sztucznej trawie. Nie był to jednak zbyt rozsądny pomysł, bo teraz obydwie jesteśmy strasznie czerwone, i wszystko nas boli. :((
Takie rzeczy tylko w Stanach. :)
Miłe widoczki dla oka część 2.
Byli i amerykańscy surferzy. :D
Mmm... <3 Co tu dużo mówić. (Greeting to guys from photo)
Nasz staff też bawił się całkiem nieźle szalejąc wśród ogromnych fal
Wspaniałe, ale troszkę przerażające czasem, fale
Jak widać nawet w takich falach idzie się dobrze bawić
Każdy ma to na co zasłużył. ^_^
Zabawa trwa w najlepsze
Niestety nie dla wszystkich kończy się dobrze
Coraz większe fale...
opalone spodenki. ;(((
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz